sobota, 9 lipca 2016

Powrót do domu

Na lotnisko podczas spacerowania w mieście załatwiłem transport na lotnisko. Porozmawiałem z taksówkarzem, cena wyjściowa była 15 JD, ale udało się nam ustalić bardziej przystępną cenę, 7 JD. Po zadzwonieniu do kierowcy z telefonu recepcjonisty, taksówka była punktualnie po 15 minutach.
Wjazd na lotnisko poprzedzał podwójną kontrolę wojska, jedna bramka, weryfikacja paszportów oraz bagażnika taksówki. Druga po odległości 1 km kolejna kontrola paszportowa dla nas oraz jeszcze bardziej dokładna weryfikacja bagażnika oraz schowka i całego samochodu. Po dotarciu na lotnisku mieliśmy dosyć dużo czasu. Na lotnisku w Akabie praktycznie tuż po wejściu do terminala są bramki bezpieczeństwa, przez które należy przejść jeszcze przed oddaniem bagażu do nadania przy odprawie bagażowej. Odprawa on-line z lotniska w Aqabie w liniach Turkish Airlines nie jest możliwa. Wybór preferencyjnego miejsca w samolocie należy zgłosić przy odprawie paszportowo-bagażowej.

To już ostatnie chwile w Jordanii, o 2:25. Nasz samolot to 737-800, teraz trafił się dosyć nowy egzemplarz:


Fajna opcja wyświetlania trasy, widok jakby z kabiny pilota 

Po 20 minutach otrzymaliśmy zestaw śniadaniowy:


Na śniadanie zaserwowano smaczne tosty. Lądowanie było na tyle perfekcyjne, że pilot otrzymał oklaski i nie były to oklaski Polaków.

Z prawie 1h opóźnieniem wyruszyliśmy w rejs do Warszawy, standardowo był do wyboru kurczak lub sery:



Lot odbył się całkiem nowym Airbusem A321, który zawierał nowy system rozrywki pokładowej.

Wszystkie samoloty linii Turkish Airlines, którymi lecieliśmy posiadały ekrany z możliwością skorzystania z wielu rozrywek pokładowych, filmy, muzyka i inne.



czwartek, 7 lipca 2016

Ostatni dzień w Jordanii.

Tego dnia spaliśmy dłużej, szybkie śniadanie i musieliśmy się zbierać do opuszczenia tego fajnego miejsca i hotelu.


Po wyjściu z walizkami zaczepił od razu nas naganiacz taxówek. Do Aqaby zaproponował, że zawiezie nas za 40 JD (dinarów jordańskich), nie była to super zła cena, oficjalnie wg tablic wynosi 45. Oczywiście stwierdziłem, że lepiej jest podjechać do górnej części miasta za 5 dinarów zorientować się, ile i czy w ogóle jeżdzą dzisiaj autobusy do Aqaby. Oczywiście taxówkarze twierdzili, że mają teraz 3 dni świąt (koniec ramadanu) i nic nie jeździ, co nie jest prawdą. Tej informacji również nie potwierdził recepcjonista naszego hotelu, dojechaliśmy na dworzec dopytałem kilku osób siedzących na ławkach oraz w pobliskim sklepiku i powiedzieli, że dopiero co odjechał pełny, ale duże prawdopodobieństwo, że będzie jeszcze dzisiaj jechał i za maksimum 1h coś powinno być jeśli będzie zapełniony rusz. Spytałem człowieka w sklepie jeśli to by od niego zależało to, ale stwierdziliśmy, że pojedziemy taxówką. Teraz dojechaliśmy do hotelu, ale mamy małe kłopoty z rezerwacją hotelu, w którym mieliśmy przebywać tylko do północy, ponieważ po godz. 2 mamy samolot do Stambułu. Hotel odwołał rezerwację, ale nie obyło się bez reklamacji telefonicznych złożonych do booking. Po ponad 1h oczekiwania hotel zaproponował nam w tej samej cenie pokój w swoim drugim hotel o obniżonym standardzie i bez dostępu do Internetu. Reklamacja również obejmowała dowóz do tego innego hotelu.

Dzień ten spędziłem na spacerowaniu po Aqabie, byłem także nad brzegiem Morza Czerwonego, Zatoka Aqaba, nad którym trwała świąteczna impreza. 



WJordanii jest również Orange






 Sklep z przyprawami


Następnie nie obyło się od kilku nocnych zdjęć.

Meczet w Aqabie

Pan poprosił o zdjęcie, a więc zrobiłem :)


Dzieciaki zobaczyli aparat, a więc poprosili o zdjęcie i mają

Kolejny model 


Główne rondo w mieście

A na koniec wspólne z miejscowymi oglądanie meczu Euro Niemcy - Francja, w pobliskich knajpach tuż przy naszym hotelu, sami zobaczcie...



środa, 6 lipca 2016

Petra ciąg dlaszy


Po śniadaniu, po godz. 9 rozpoczęliśmy zwiedzanie Petry. Szybko dotarliśmy do miejsca zwanego The Tresure, a następnie ulicą Fasad przeszliśmy do kilku grobów. Następnie rozdzieliliśmy się i ja poszedłem na szczy, aby zobaczy The Tresure  góry, zajęło to ponad 1,5 h. Miejsce jest świetne, cudowne, zapiera dech w piersiach. Po zejściu na dół poszdłem w stronę ostatniej atrakcji monastyru Ad Deir, aby tam dojść trzeba było przejść ok. 5km w jedną stronę, droga nie była bardzo trudna, ale pod górę przez większość szlaku, ale po wejściu widok wynagrodził fronton monastyru, który był wysoki i szeroki na ponad 40 m. Przeszliśmy również pobliskie miejsca widokowe i wróciliśmy z powrotem do ulicy Kolonialnej w parku. Do hotelu wróciliśmy po godz. 17.00 i dalej zastanawiamy się o powrocie na nocne zwiedzanie. Zdjęcia zostaną zamieszczone późnym wieczorem.













Petra

Od 6.00 rozpoczęliśmy zwiedzanie Petry. Petra do ogólnie mówiąc skalne miasto Nabetajczyków, które zostało stworzone ponad 2000 lat temu jeszcze przed naszą erą. Z opóźnieniem została otwarta kasa biletowa, kupiliśmy bilet 3 dniowy, do tego 1 dzień jest gratis. Ok. 6:20 weszliśmy na teren chroniony i wpisany na listę światowego dziedzictwa kultury  UNESCO.












Po obiedzie wróciliśmy z powrotem i chodziliśmy do 21:00









wtorek, 5 lipca 2016

Pierwszy dzień w Jordanii

Rankiem ok. godz. 10:00 wsiadamy do windy, zgasło światło, po chwili spróbowaliśmy ręcznie rozsunąć drzwi, udało się, zeszliśmy schodami. Rozpoczęliśmy od śniadania, które zaserwowano nie na stołówce tylko przy stoliku w holu recepcyjnym. Kelner przyniósł nam dwa talerze przykryte folią. W ramach śniadania były dwa plastry pomidora, dwa placki oraz dwa plastry wyrobu mięso-podobnego oraz sok pomarańczowy z lodem. Tuż po śniadaniu ruszyliśmy w poszukiwaniu najtańszego środka lokomocji do Wadi Musa - Petry. Byliśmy w biurze firmy Jett, ale okazało się, że linia ta nie jeździ z Aqaby do Wadi Musa, Po drodze zaczepił nas kolejny naganiacz, który proponował taxi za 40 JD (dinarów jordańskim), ale poszliśmy dalej aż w końcu dotarliśmy do dworca autobusowego, uzgodniliśmy, że ostatni autobus do Wadi Mus odjeżdża ok. 15:00, a cena to 7 dinarów. Inny oferował taksówkę za 30 dinarów, widać, że w zależnością  Wróciliśmy do hotelu po aparaty i udaliśmy nad morze czerwone, woda bardzo słona. Zrobiliśmy kilka zdjęć,













Zamek podobno piękny i duży, my nic w nim ciekawego nie ujrzeliśmy, stwierdziliśmy, że chyba nie widzieli dużych zamków :)




polski akcent w Jordanii, w Akabie "Wygraj rodzinne kibicowanie z Jerzym Dudkiem" - w PL już trochę nieaktualne, obecnie na czasie byłyby etykiety z Robertem Lewandowski :)
 
 
zwiedziliśmy dokładnie całkowicie centrum miasteczka, odwiedziliśmy meczet Sharif Hussein Bin Ali, po zdjęciu butów weszliśmy do miejsca modlitwy, niektórzy leżeli z komórkami, niektórzy spali inni się modlili. Po chwili przebywania w tym klimatyzowanym miejscu zjawił się człowiek, który rozpoczął z nami rozmowę po angielsku. Przedstawił się, że jest imamem, spytał się, skąd jesteśmy, czy jesteśmy chrześcijanami, katolikami, potwierdziliśmy, był miły i przyjaźnie nastawiony, widać, że szanował nas za odmienną wiarę i poglądy. Powiedział nam również, że dzisiaj jest ostatni dzień ramadanu, miesięcznego postu obowiązującego wyznawców islamu. Przy wejściu zauważyliśmy kobietę z małym dzieckiem, która zaczęła pozować do zdjęć.









Ok 15:00 poszliśmy ok, 700 m od hotelu na dworzec autobusowy, zaczepił nas człowiek, że zawiezie nas do Wadi Musa za 7 dinarów, a bagaż 2 dinary, bus klimatyzowany, a więc poczekaliśmy, okazało się, że czekaliśmy ponad 1h, a w między czasie zebrał już kilka osób, a następnie pojechaliśmy zatankować mikrobus. Następnie wróciliśmy z powrotem do miejsca startu i bus marki Toyota został doładowany na maksa tak, aż wszystkie miejsca siedzące były zajęte, a w korytarzu leżały bagaże podróżujących. Gdy przyszło do płacenia okazało, że człowiek chce od nas 10 dinarów, ale stanowczo utrzymywaliśmy, że płacimy 9, tak jak rozmawialiśmy. Po chwili kłótni przystał na to i odpuścił. Ruszyliśmy autostradą dwupasmową w stroną Ma'an. Jak się okazało kierowca oczywiście klimatyzację wyłączył i tyle było, a pozostali zaczęli otwierać okna także, że wiało straszliwie. Po drodze w różnych wioskach wysiadali pasażerowie, aż w końcu bus się zatrzymał i poprosili nas łamaną angielszczyzną, że mamy zmianę na auto. A więc przecisnęliśmy się z naszymi walizkami do wyjścia i wpakowaliśmy się do Daewoo Nubiry. Nasze walizki ledwie zmieściły się do kufra. Po chwili wyruszyliśmy w kolejny etap podróży. Oczywiście auto nie miało klimatyzacji, a kierowca chłodził się otwartymi z przodu szybami, tak, że nas z tyłu prawie wywiewało, ale grzecznie poprosiliśmy, aby trochę przymknął okna. Po ok. 40 minutach dotarliśmy na miejsce, kierowca jeszcze po drodze zabrał jak się okazało swojego wujka. Mówił trochę po angielsku i w drodze karmił nas arabską muzyką. Po dojechaniu pod hotel zapytał, czy nic nie płacimy, ale odpowiedzieliśmy, że zapłaciliśmy już w Aqabie i poszliśmy. Po zalogowaniu się w hotelu i chwili odpoczynku po podróży. Sprawdziliśmy szczegóły informacyjne Petry oraz udaliśmy się na zasłużony obiad.



Owoce granatu rosnące przy drodze w miasteczku


Widok z górnej części miasta na Wadi Musa i Petrę o zachodzie słońca.



Zjedliśmy kurczaka po turecku i ok. 21 wróciliśmy do hotelu.